Pocięłam stare katalogi z IKEI

Radosny, absolutnie nikomu do niczego niepotrzebny, proces twórczy.

I dobrze mi z tym. Miałam bardzo duży problem z rozstaniem się ze starymi katalogami z Ikei. Obejrzałam je kilka razy, kiedy je pierwszy raz dostałam i nigdy więcej do nich nie zajrzałam ponownie. Stały sobie na półce i zajmowały miejsce. Jednak z jakiegoś powodu szkoda mi je było wyrzucić. Takie jakieś dziwne podejście z kategorii "przydasie", tylko na serio nie wiem kiedy i do czego. Książki człowiek czyta, może je później sprzedać lub oddać do biblioteki. Katalogi to mnóstwo obrazków z inspiracjami, które nie są mi do niczego potrzebne. Postanowiłam więc odwrócić sytuację. Kiedyś, dawno temu, bardzo lubiłam robić kolaże. Wycinałam z kolorowych gazet ubrania, biżuterię i wszystko ładnie komponowałam w całość, na kartce z bloku rysunkowego. Sprawiało mi to dużo radości i odstresowywało mnie przy okazji. Pomyślałam sobie, że dlaczego nie zająć się tym znowu. I tak też zrobiłam. Muszę przyznać, że świetnie się przy tym bawiłam. Odprężyłam się przy okazji i skierowałam myśli na zupełne inne tory. A resztki pociętych katalogów wyrzuciłam bez cienia żalu. Nareszcie! Kamień spadł mi z serca, bo irytował mnie strasznie fakt iż nie potrafię się ich pozbyć. Czasem trzeba znaleźć sposób na pozbycie się rzeczy, który sprawi że poczujemy się z tą decyzją naprawdę dobrze.

Przy okazji zobaczcie jaki bezbłędny wyraz twarzy ma ta pani.

Myślę, że warto zrobić od czasu do czasu coś tak dla przyjemności, dla siebie, coś co zwyczajnie lubimy robić, a co niekoniecznie od razu wnosi ogromną wartość materialną do naszego życia. Tak się zastanawiam ile z nas miało kiedyś jakieś swoje małe hobby, które w pewnym momencie porzuciło, bo uznało je za bezwartościowe lub za stratę czasu. Ja absolutnie nie uważam tych kilku godzin poświęconych na wycinanki za stracone, wręcz przeciwnie.