Witam Was serdecznie w lutym. W tym miesiącu postanowiłam skupić się na walce z moim cellulitem. Skórkę pomarańczową mam od bardzo dawna, wydaje mi się, że niemal od zawsze. Z własnego doświadczenia wiem, że można się tego paskudztwa pozbyć lub bardzo
zmniejszyć jego widoczność. Wymaga to jednak systematyczności oraz samozaparcia. Kiedy zaczyna się wiosna, w internecie pojawia się mnóstwo akcji typu
100 dni do bikini. Mają one na celu zmotywować nas do regularnego ćwiczenia, zdrowego odżywiania się oraz dbania o siebie, abyśmy latem
mogły wskoczyć w ten wymarzony kostium kąpielowy. Mnie o tego typu projektach przypomina się na ogół w czerwcu... Cóż nam wtedy pozostaje? Zaakceptować siebie takim jakim się jest. Co też niniejszym zrobiłam. Powiem szczerze, że nie mam jakiegoś większego problemu, żeby wyskoczyć na plażę w kostiumie kąpielowym. Wychodzę z założenia, że jeśli się komuś mój tyłek nie podoba to nie musi się patrzeć akurat na mnie. Naprawdę nie ma takiego przymusu, dookoła jest mnóstwo innych ciekawszych rzeczy do oglądania. Jednocześnie uważam, że pracować nad sobą zawsze warto. Dlatego w tym roku doszłam do wniosku, że wyprzedzę wszystkich i zacznę tę pracę już teraz. Jeżeli polegnę to zostanie mi jeszcze całkiem sporo czasu te wszystkie wiosenne akcje. Oto jak wygląda mój plan.
Plan walki z cellulitem
Mój plan działania jest bardzo prosty. Składa się on jedynie z trzech elementów, które łączy słowo klucz systematyczność. W walce z cellulitem jest to bardzo ważne. Nie można sobie odpuszczać. Oto co zamierzam robić:
1. Peeling kawowy, przepis poniżej. Trzy razy w tygodniu, w poniedziałek, środę i sobotę. Peeling kawowy to dosyć mocny zdzierak, jeżeli stwierdzę, że moja skóra źle znosi taką częstotliwość, to będę go wykonywać dwa razy w tygodniu.
2. Balsam antycellulitowy Eveline. Dwa razy dziennie. Balsamem będę się smarować codziennie rano i wieczorem.
3. Masaż. Raz dziennie. Do tego celu będę używać masażera, który kupiłam w Rossmannie. Masaż będę wykonywać codziennie wieczorem, ponieważ nie dam rady robić go również rano.
Dodatkowo zamierzam zacząć ćwiczyć, ponieważ same peelingi i masaże to trochę mało. Na początek zacznę od aerobiku z Jane Fondą i dołożę do tego ćwiczenia na pupę oraz uda od Cassey z blogilatesu, osobiście bardzo polecam jej filmiki. Ruszać będę się trzy razy w tygodniu, jak dam radę to cztery. Mam nadzieję, że wytrwam w moim postanowieniu. Najtrudniejsze są pierwsze dwa tygodnie, później ciało się przyzwyczaj do regularnej aktywności fizycznej. Nie wykluczam też wprowadzenia jakiś zmian w mojej pielęgnacji, myślę między innymi o szczotkowaniu na sucho, czy masażu bańką, ale na razie nie chcę szaleć. Niech najpierw uda mi się zrealizować to co zaplanowałam.
Domowy peeling kawowy
Do wykonania domowego peelingu kawowego potrzebna nam będzie oczywiście kawa mielona, prawdziwa. Absolutnie nie nadaje się do tego celu ta rozpuszczalna. Kawa może być jak najtańsza, naprawdę nie ma znaczenia firma.
Trzy łyżeczki kawy wsypujemy do miseczki i zalewamy ją bardzo małą ilością wrzątku. Tylko tyle aby przykryć kawę, chodzi o to żeby się nam zaparzyła. To nie ma być bardzo płynne. Po kilku minutach, kiedy napar przestygnie dodajemy do niego dowolnego żelu pod prysznic, tyle żeby mieć poślizg na skórze. Mieszamy, nakładamy na skórę i masując wykonujemy peeling. Niestety minusem tego peelingu jest to, że bardzo brudzi wannę, także ostrzegam.
Kosmetyk jest również naprawdę mocnym zdzierakiem, więc uważajcie jeśli macie wrażliwą skórę. Jeżeli jednak potrzebujecie jeszcze mocniejszego ścierania do peelingu możecie dodać sól lub cukier, już na sam koniec po dodaniu żelu. Z tym, że taki peeling jest już naprawdę bardzo mocny i nie należy używać go jeśli ma się gdzieś uszkodzoną skórę, bo będzie piekło.
Trzy łyżeczki kawy wsypujemy do miseczki i zalewamy ją bardzo małą ilością wrzątku. Tylko tyle aby przykryć kawę, chodzi o to żeby się nam zaparzyła. To nie ma być bardzo płynne. Po kilku minutach, kiedy napar przestygnie dodajemy do niego dowolnego żelu pod prysznic, tyle żeby mieć poślizg na skórze. Mieszamy, nakładamy na skórę i masując wykonujemy peeling. Niestety minusem tego peelingu jest to, że bardzo brudzi wannę, także ostrzegam.
Kosmetyk jest również naprawdę mocnym zdzierakiem, więc uważajcie jeśli macie wrażliwą skórę. Jeżeli jednak potrzebujecie jeszcze mocniejszego ścierania do peelingu możecie dodać sól lub cukier, już na sam koniec po dodaniu żelu. Z tym, że taki peeling jest już naprawdę bardzo mocny i nie należy używać go jeśli ma się gdzieś uszkodzoną skórę, bo będzie piekło.
Ćwiczenia i dieta to podstawa. Masaż i kosmetyk mogą jedynie wspomóc, ale warto na nie postawić :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, jest tak jak piszesz.
UsuńZdrowe odżywianie i ćwiczenia to klucz do sukcesu, w kosmetyki antycellulitowe nie wierzę..
OdpowiedzUsuńA nie słusznie, bo działają, sprawdziłam na sobie.
UsuńPeeling kawowy stosuje bardzo często i widzę efekty, ale trzeba regularności, teraz marzy mi się drenaż limfatyczny :D
OdpowiedzUsuńMi też się marzy taki drenaż.
UsuńRegularnie stosowany pewnie daję niesamowite efekty :D
UsuńDziałaj działaj :D
OdpowiedzUsuńno raczej :D
UsuńPowodzenia! :) Ja na szczęście nie mam tego problemu.
OdpowiedzUsuńSzczęściara :) Dziękuję.
UsuńJa właśnie wczoraj się wziełam za swój cellulit:D Mam podobne podejście co Ty i nie mam problemu z pokazywaniem się w stroju kąpielowym ale o ile rozstępy mi w ogóle nie przeszkadzają to wydaje mi się, że przez cellulit mój tyłek dużo traci:D Póki co mam w planach codzienne szczotkowanie i raz w tygodniu bańkę chińską zobaczymy jak długo wytrwam:)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie trzymam mocno kciuki za Ciebie :)
UsuńPowodzenia. Bardzo lubię te balsamy z Eveline. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ja też je bardzo lubię.
UsuńEveline super sie sprawdzają :) Sama nie mam cellulitu, ale uwielbiam ich używać i tak ! :D
OdpowiedzUsuńŚwietne są, jedyne jak na razie, po których widzę efekty.
UsuńNa szczęście mnie ten problem jeszcze nie dotyczy, i mam nadzieję że szczęśliwie mnie to ominie 😀
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę :)
UsuńJa niestety mam troszkę do zwalczania :) Obserwuję i zapraszam w wolnej chwili do siebie
OdpowiedzUsuńKażdy coś tam ma. Na pewno zajrzę :)
UsuńTrzymam kciuki, żeby się udało :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, na razie jakoś idzie.
UsuńTrzeba się zabrać teraz za siebie przed latem:D Dasz radę!:*
OdpowiedzUsuńIm wcześniej tym lepiej ;)
UsuńTrzymam kciuki! :) Powodzenia kochana :* peeling kawowy to mój wielki ulubieniec!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) przyda się.
Usuńsuper!! <3
OdpowiedzUsuń:D
UsuńJa tylko troszkę przytyje lub schudnę, to zaraz mam rozstępy. Myślę,że od następnego tygodnia zacząć ćwiczyć. Mi na delikatny cellulit pomaga dużo dużo lepiej olej lniany niż balsamy.
OdpowiedzUsuńOlej lniany kiedyś piłam, ale przetestuję teraz zewnętrznie.
Usuńja mój cellulit nawet lubię i nie mam z nim problemów haha
OdpowiedzUsuńJa swój też dosyć dobrze znoszę ;)
UsuńPowodzenia! ;)
OdpowiedzUsuńNie dziękuję ;)
UsuńPeeling kawowy bardzo dużo pomaga w ujędrnieniu ciała! :D Uwielbiam go stosować ;)
OdpowiedzUsuńJest świetny :)
UsuńJa na szczęście nie posiadam tego problemu :)
OdpowiedzUsuńTo super, zazdroszczę i jednocześnie cieszę się razem z Tobą.
UsuńPamietam że lubiłam używac peelingu kawowego. Dość dawno go już nie robiłam, musze to zmienić :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, bo efekty są super no i jest tani.
UsuńUwielbiam peelingi :) u mnie super sprawdza się kawowy z Alterra :)
OdpowiedzUsuńTo wypróbuj koniecznie ten robiony w domu :)
Usuńja mam celulit, mimo ze jestem szczupla ale jedyne co robie to peelingi :)
OdpowiedzUsuńWaga akurat w tym przypadku nie ma nic do rzeczy.
Usuń