W tym roku postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu ubraniowym jakim jest project 333. Dla tych, którzy nie wiedzą o co chodzi to w dużym skrócie: projekt 333 jest to minimalistyczne wyzwanie ubraniowe. Polega ono na tym, iż z naszej szafy wybieramy 33 ubrania i nosimy tylko je przez kolejne 3 miesiące. Czyli można powiedzieć, że tworzymy sobie taką mała szafę kapsułkową na dany sezon. W skład takiej garderoby powinny wchodzić ubrania, torebki, akcesoria i buty. Ja zmodyfikowałam trochę zasady i ograniczyłam się tylko do ubrań i butów. Po więcej informacji na temat projektu 333 oraz tworzenia szafy kapsułowej odsyłam Was do posta poniżej:
Dzisiaj natomiast chciałam podsumować to wyzwanie. Miałam to zrobić pod koniec września. Nie wyszło. Nie mniej jednak projekt przyniósł mi dużo korzyści, dlatego ostatecznie postanowiłam opublikować tego posta. Chcę podzielić się z Wami moimi odczuciami na temat posiadania małej garderoby, poruszyć jej potencjalne wady i zalety oraz napisać o tym jak moja szafa sprawdziła mi się w praktyce. Dlatego na początek pokażę Wam ostateczną wersję ubrań, które wybrałam do projektu 333. Dla przypomnienia, projekt rozpoczęłam 1 lipca, a zakończyłam mniej więcej w połowie września, czyli te 33 rzeczy nosiłam przez około 2,5 miesiąca, co dopowiada mniej więcej 77 dniom.
Bardzo proszę o czytanie ze zrozumieniem i nie fiksowanie się na liczbie ubrań. Tych rzeczy mogło by być zarówno 37 jak i 28. W tym wyzwaniu nie chodzi o ilość ubrań, tylko o ogólne doświadczenie posiadania mniejszej garderoby.
Projekt 333 - jak mała ilość ubrań sprawdziła mi się w praktyce?
33 elementy garderoby na 3 miesiące z pozoru wydaje się być dosyć małą ilością. Jednak ku mojemu zaskoczeniu taka liczba ubrań sprawdziła mi się bardzo dobrze. Pierwszy tydzień był łatwy, ponieważ startowałam z garderobą pełną czyściutkich gotowych do założenia ubrań. Wydawać by się mogło, że w związku z tym będę codziennie mieć na sobie coś innego. Aha. Nic bardziej mylnego. Stare przyzwyczajenia wzięły górę i przechodziłam cały tydzień w jednych i tych samych spodniach. Później jednak zrobiłam się bardziej kreatywna i zaczęłam wkładać odrobinę wysiłku w mojej codzienne zestawienia ubraniowe. Muszę przyznać, że to był największy plus tego wyzwania. Ponieważ wiedziałam, że pracuję z ograniczoną garderobą to starałam się planować z grubsza moje outfity na dany tydzień. Dzięki temu ani razu nie miałam problemu z codziennym ubieraniem się i ogólnie nie miałam takich typowych dla mnie rozterek ubraniowych. Mniejsza ilość ubrań to jednak mniejsza ilość decyzji do podjęcia co rano. Dokonanie wyboru w co się ubrać danego dnia z jakiegoś powodu potrafi być dla mnie trudne i czasochłonne. Dlatego często chodzę w tym samym. Przy tym projekcie wyboru ubrań dokonywałam w mgnieniu oka, co było dla mnie największym chyba zaskoczeniem. Nie miałam też wrażenia, że nie mam co na siebie włożyć, wręcz przeciwnie. Frajdę sprawiało mi wymyślanie nowych kombinacji ubraniowych. Ogólnie jeśli chodzi o sezon letni, to nie miałam najmniejszego problemu z moją szafą kapsułkową. Muszę przyznać, że taka mniejsza garderoba mnie osobiście bardzo odpowiada i jest zdecydowanym ułatwieniem życia. Nie znaczy to jednak, że wszystko mi się w tej szafie sprawdziło oraz, że nie wprowadziłabym w niej żadnych zmian.
Ubrania - co mi się nie sprawdziło?
Czarnej sukienki zaznaczonej czerwonym krzyżykiem nie założyłam na siebie ani razu. Bluzkę w paski zaznaczoną niebieskim krzyżykiem miałam na sobie raptem 2 razy, nie sprawdziła się w mojej szafie, dlatego też się jej pozbyłam. Natomiast druga bluzka zaznaczona niebieskim krzyżykiem dokonała żywota, więc też już jej nie ma ze mną.
Ku mojemu zaskoczeniu najmniej chodziłam w szortach. Każdą z tych dwóch par miałam na sobie równo po 4 razy, czyli w sumie 8. Biorąc pod uwagę fakt, iż garderoba ta miała mi służyć przez co najmniej 77 dni, to trochę mało. Niestety szorty nie nadają się do noszenia do pracy, więc sięgałam po nie głównie w weekendy.
Nie sprawdził mi się również biały satynowy żakiet. Na dzień, dla mnie był zbyt elegancki i chyba nie do końca pasuje mi jego krój. Nosiłam go bardzo mało. Widziałam w necie kilka fajnych zestawień z takim żakietem, ale miałam wrażenie, że to jakoś na mnie nie wygląda.
Ubrania - co mi się sprawdziło?
Hitem w tej garderobie okazała się być dla mnie czarna sukienka we wzór. Nosiłam ją bardzo często. Ma świetny fason, długość i jest przewiewna. Kolejny ulubionym elementem okazały się być kremowe dżinsy rurki. Pasują do wszystkiego i można je wystylizować na wiele sposobów. Do moich ulubieńców zaliczam też beżową marynarkę oraz zwykły czarny i beżowy top. Jeśli zaś chodzi o upały to u mnie zdecydowanie wygrywają spódnice maxi. Jest to moja ulubiona część garderoby do noszenia latem.
Ubrania - czego w mojej szafie zabrakło?
Docelowo w mojej szafie miałam luźne białe lniane spodnie. Niestety były one już tak zniszczone, że pozbyłam się ich po pierwszym tygodniu noszenia. Chciałam sobie jakieś kupić, ale nie mogłam znaleźć niczego co by mi odpowiadało. Także jasne lniane spodnie jest to pierwszy element, którego brakuje mi w szafie. Poza tym przydałaby mi się jakaś lekka biała kurteczka, zamiast tej satynowej marynarki. W mojej letniej garderobie zabrakło mi też jasnego kardiganu, byłby idealny na chłodniejsze dni. Ponadto widziałabym tu jeszcze jakiś bardziej wyjściowy top, najlepiej z koronką, jeszcze jedną spódnicę maxi oraz sukienkę w kolorze innym niż czarny. W sumie 6 elementów, czyli nie jakoś strasznie dużo. W przyszłym roku mam nadzieję uzupełnić moją szafę o powyższe ubrania.
Co dało mi wzięcie udziału w projekcie 333?
1. Przede wszystkim takie uproszczenie garderoby i ograniczenie się do konkretnej niewielkiej liczby rzeczy dało mi dużą dawkę wewnętrznego spokoju. Stres, który często towarzyszył mi przy codziennym ubieraniu się znacząco zmalał. Znikły też moje wieczne rozterki i niezdecydowanie związane z wyborem ubrania na dany dzień. Dzięki temu zaczęłam dużo szybciej podejmować decyzje.
2. Kwestie związane z ubieraniem się i tym jak wyglądam przestały nieustannie zaprzątać moją głowę. Można powiedzieć, że zwolniłam sobie przestrzeń na moim wewnętrznym dysku twardym na inne ciekawsze tematy.
3. Przestałam się tak bardzo przejmować tym jak wyglądam. Często wydawało mi się, że nie jestem wystarczająco dobrze, fajnie i wystrzałowo ubrana. Teraz jakoś o tym nie myślę. Każdy z nas jest innym i ma inne życie. To co pasuje Asi, może zupełnie nie pasować Joli. Przestałam się również przejmować tym jak oceniają mnie inni, czyli tym standardowym "co ludzie powiedzą".
4. Polubiłam swoje ubrania na nowo. Projekt 333 rozbudził moją kreatywność i pokazał mi jak fajna oraz funkcjonalna potrafi być moja szafa. Dzięki temu doceniłam to co mam i uświadomiłam sobie jak niewiele mi na co dzień potrzeba.
5. Zaczęłam czerpać radość z tego jak jestem ubrana. Co za tym idzie zrobiłam się bardziej zadowolona z mojego wyglądu i mniej krytyczna w stosunku do siebie samej.
6. Regularnie nosiłam większą ilość moich ubrań niż miało to miejsce normalnie.
7. Zaczęłam mieć jakieś poczucie własnego stylu.
8. Przestałam czekać z założeniem pewnych ubrań na specjalne okazje.
9. Nauczyłam się jak budować praktyczną dla mojego życia szafę kapsułkową.
10. Uświadomiłam sobie czego wymagam od mojej letniej garderoby. Jestem dużo bardziej świadoma moich realnych ubraniowych potrzeb. Wiem jak chcę kształtować moją przyszłą szafę, aby całkowicie sprawdzała się w moim codziennym życiu. Każdy z nas ma w głowie wymarzony obraz tego jak chce wyglądać. Często jednak ten obraz nie ma przełożenia na nasze prawdziwe życie. Mnie w końcu udało się znaleźć balans między wyidealizowanym wizerunkiem mojej osoby a stanem faktycznym.
11. Uświadomiłam sobie jak istotne jest posiadanie ubrań, które pasują do naszego stylu życia, ale również do naszej sylwetki oraz takich, w których czujemy się doskonale same ze sobą i które po prostu chcemy nosić.
12. Wiem, które ubrania najlepiej sprawdzają mi się na co dzień oraz oczywiście, co zupełnie nie zdaje u mnie egzaminu. Dzięki temu widzę w co mogę zainwestować więcej pieniędzy lub ogólnie co kupić, żeby te wszystkie elementy fajnie grały ze sobą.
13. Udało mi się wypracować jakiś rodzaj codziennego uniformu.
14. Odkryłam jak ważne jest posiadanie spójnej palety kolorystycznej w szafie. Kiedy wiesz, że wszystkie ubrania do siebie pasują, nie musisz się zastanawiać co założyć z czym, bo masz świadomość tego, że wszystko będzie wyglądać dobrze.
15. Pozbyłam się ubrań, które do mnie nie pasują lub się u mnie nie sprawdzają.
16. Wiem jak daleko chce się posunąć z moim minimalizmem i jaka ilość ubrań w szafie jest mi naprawdę do szczęścia potrzebna. Na sezon letni te 30 sztuk samej odzieży bez butów i dodatków wydaje się być dla mnie ilością w zupełności wystarczającą.
Rozpisałam się w samych pozytywach na temat tego projektu, teraz jednak postaram się poruszyć kwestie, które mogą być w jakiś sposób problematyczne.
Co z tym praniem?
Myślę, że to czy będziemy mieć problem z praniem zależy od naszych ogólnych nawyków związanych z tą kwestią oraz ilości kolorów, które mamy w szafie. Duża rodzina prędzej uzbiera pełną pralkę odzieży, niż osoba, która mieszka sama. Ja normalnie lubię mieć stały dostęp do wszystkich moich ubrań, także żadna rzecz nie leży u mnie brudna dłużej niż tydzień. Przeciętnie robię pranie 2-3 razy w tygodniu i nie mam w zwyczaju zbierać rzeczy wątpliwej czystości po kilka tygodni. Na ogól piorę na pół wsadu, zdarza mi się też robić ręczne przepierki z racji tego, że nie mam wystarczającej ilości odzieży w danym kolorze. W związku z tym podczas trwania projektu 333 nie odczułam żadnej różnicy w kwestii prania i nie miałam z nim problemu. Nie mniej jednak zdaję sobie sprawę, że dla pewnych osób pranie może być jak najbardziej kłopotliwe.A co gdy nagle zmieni się pogoda?
Biorąc udział w projekcie 333, tworzymy sobie szafę kapsułkową na dany sezon. Robimy tak dlatego, ponieważ przynajmniej w teorii pogoda przez te 3 miesiące nie powinna się drastycznie zmienić. Oczywiście nie zawsze tak jest. W przypadku gdy bardzo popsuje nam się aura możliwości są dwie. Albo kombinujemy z wybranymi ubraniami i zakładamy na siebie kilka warstw, albo wyciągamy z szafy cieplejsze ciuchy. W projekcie 333 nie chodzi o to, aby się torturować i robić coś na siłę. Jeśli dane ubrania nam się nie sprawdzają to wymieniamy je na inne. Jeśli w środku lata spadnie śnieg to wyciągamy z szafy kozaki, szalik i ciepłą kurtkę. No chyba, że ktoś chce pomykać w sandałkach po śniegu. Też można. Tegorocznego lata, pogoda przez kilka dni była kiepska. Poradziłam sobie z tym tak iż, na początku ubierałam się po prostu na cebulkę, wyjęłam też z komody rajstopy. Później sięgnęłam jednak po dżinsy i sweter. To zestawienie miałam na sobie 2 razy i nie widzę w tym większego problemu.
Nie robię użytku ze wszystkich moich ubrań
Myślę, że dla wielu osób głównym argumentem przeciwko projektowi 333 jest fakt, iż nie będą nosiły wszystkich swoich ubrań. Cóż, ten projekt jest dla osób, które między innymi chcą mieć mniejszą szafę i mają potrzebę jej zminimalizowania, ale też chcą robić lepszy użytek ze swojej garderoby. Jeżeli ktoś chce nosić wszystkie swoje ubrania to po prostu to robi i tyle. Projekt 333 takiej osobie nie jest potrzebny. Drugą sprawą, którą chciałabym tutaj poruszyć jest zasada Pareto. Mówi ona o tym, że przez 80% czasu nosimy 20% naszych wszystkich ubrań. Myślę, że wiele osób, w tym ja, ma tendencję do chodzenia w kółko w jednym i tym samym podczas gdy reszta ubrań leży miesiącami lub latami nieużywana. I tak argumentujemy, że podczas projektu 333 nie będziemy nosić wszystkich swoich ubrań a normalnie i tak ich nie nosimy. Gdzie sens, gdzie logika? Wiem doskonale, że 1/3 ubrań, które wybrałam do mojego projektu 333 nie miałam w zeszłym roku ani razu na sobie. W związku z tym, ten argument o nie noszeniu wszystkich ubrań u mnie nie sprawdza się w ogóle. Jest wręcz odwrotnie. Dzięki projektowi 333 zrobiłam dużo większy użytek z mojej szafy niż ma to miejsce normalnie.
Za mała ilość ubrań na sezon
Faktycznie, wadą tego
projektu może być mała lub zbyt mała ilość ubrań na dany
sezon. Chociaż z drugiej strony jest to wyzwanie minimalistyczne. W oryginale projekt 333 zakłada, że tworzymy sobie garderobę składającą się z 33 elementów wraz z dodatkami takimi jak np. torebki, buty czy szale. Dla mnie osobiście taka łączna suma wszystkich elementów była zbyt mała. Myślę, że w tym przypadku można spokojnie tą
ilość zwiększyć do takiej, która będzie dla nas komfortowa, ale nadal pozostanie jakąś formą wyzwania. Ja tak właśnie zrobiłam. Do swojego projektu 333 włączyłam tylko ubrania i buty, a do całej reszty akcesoriów zostawiłam sobie pełen dostęp.
Czy taka mała garderoba się nie nudzi?
Mnie osobiście moja garderoba wybrana na sezon letni się nie znudziła. Myślę, że wiele zależy tutaj od tego jak dobierzemy sobie ubrania. Wydaje mi się też, że te trzy miesiące to nie jest aż taki długi okres czasu, żeby zdążyć się znudzić. Myślę, że każdy z nas ma w szafie takie ubrania, które uwielbia nosić i chce mieć na sobie niemalże codziennie. Jeśli spojrzymy na projekt 333 jako zastaw takich właśnie samych ubraniowych ulubieńców, to myślę, że taka szafa się nam nie znudzi.
Wydaje mi się, że jeśli ktoś widzi opisane przez mnie powyżej kwestie jako minusy nie do przeskoczenia, to projekt 333 dla takiej osoby nie jest odpowiedni. Dla mnie osobiście wzięcie udziału w tym projekcie było świetnym wyzwaniem i wyciągnęłam z niego dla siebie wiele korzyści. Mam nadzieję udało mi się Wam to pokazać w tym poście.
Czy zamierzam kontynuować projekt 333 przez kolejne sezony?
Projekt 333 nauczył mnie bardzo dużo. Nowo zdobytą wiedzę próbuję przełożyć teraz na moją całą garderobę. Dlatego po zakończeniu projektu zrobiłam sobie przegląd wszystkich ubrań i jeszcze paru rzeczy się pozbyłam. Następnie próbowałam stworzyć sobie szafę kapsułkową składającą się z 33 elementów na sezon jesienny. Nie potrafiłam się jednak zdecydować, które ubrania wybrać do kolejnego etapu tego projektu. Było to spowodowane głównie tym, iż w mojej garderobie dominują teraz ubrania, które lubię i chcę nosić. Co więcej nie mogę się już doczekać założenia niektórych z nich. Wydaje mi się, że projekt 333 na chwilę obecną nie jest mi potrzebny. Moja szafa, dla mnie ma znamiona minimalizmu i wiem już jak chcę ją dalej pokierować.
Podsumowując dzisiejszego posta myślę, że projekt 333 jest to fajny sposób na sprawdzenie czy minimalistyczna szafa nam odpowiada i jeśli tak to w jakim stopniu chcemy ją zminimalizować. Pozwala on nam określić, które ubrania są absolutną podstawą w naszej szafie i pomaga zbudować spójną i funkcjonalną garderobę dopasowaną do naszych realnych potrzeb. Dzięki temu projektowi nauczyłam się inaczej patrzeć na moją szafę oraz zmieniłam podejście do wielu kwestii związanych z ubieraniem się. Teraz dążę do tego, żeby moja całoroczna garderoba była spójna, uniwersalna i używana przez mnie w 100%. I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszego posta.
Podsumowując dzisiejszego posta myślę, że projekt 333 jest to fajny sposób na sprawdzenie czy minimalistyczna szafa nam odpowiada i jeśli tak to w jakim stopniu chcemy ją zminimalizować. Pozwala on nam określić, które ubrania są absolutną podstawą w naszej szafie i pomaga zbudować spójną i funkcjonalną garderobę dopasowaną do naszych realnych potrzeb. Dzięki temu projektowi nauczyłam się inaczej patrzeć na moją szafę oraz zmieniłam podejście do wielu kwestii związanych z ubieraniem się. Teraz dążę do tego, żeby moja całoroczna garderoba była spójna, uniwersalna i używana przez mnie w 100%. I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszego posta.
Ja potrafię chodzić w tym samym kilka ładnych dni, tylko zmieniam np dodatki :D Oczywiście, jeśli coś jest czyste, w brudnym nie chodzę :D
OdpowiedzUsuńJa też mam takie tendencje. Wiadomo, że w czystym :)
UsuńNice post and tips!!
OdpowiedzUsuńThank You :)
UsuńTakie wyzwania raczej nie dla mnie, lubię spontanicznie wybierać swoje ubrania i codziennie wybieram coś innego:)
OdpowiedzUsuńTo super, że tak robisz. Ja potrafię non stop chodzić w jednych podartych dżinsach boyfriendach, które nie dodają mi uroku :D Na szczęście od momentu kiedy zaczęłam ten projekt nie sięgnęłam po nie ani razu.
UsuńJa raczej codziennie mam na sobie coś innego choć zdarza mi się na drugi dzień mieć to samo, szczególnie jeśli chodzi o spodnie ;)
OdpowiedzUsuńJa jak się uprę na jedną parę spodni to chodzę w niej non stop. Ten projekt w końcu mnie trochę tego oduczył.
UsuńThanks for your sharing 😊
OdpowiedzUsuńYou welcome!
UsuńW ulubionych zestawach chodzę często, ale lubię mieć codziennie inny.
OdpowiedzUsuńRozumiem doskonale.
UsuńOd jakiegoś czasu wdrażam tygodniowe planowanie stylizacji, a w zasadzie 5-dniowe, bo koncentruję się na dniach, w których chodzę do pracy ;) Spokojnie da się zaplanować ubrania na tydzień, jeśli są przystosowane do ubierania się "na cebulkę". Gdy jednego dnia jest gorąco, to po prostu rezygnuję z marynarki, a jeśli innego jest chłodniej, to marynarka automatycznie "przechodzi" na ten dzień ;) Rano nie mam już problemu "w co się ubrać?" ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie wystarczy chwila raz w tygodniu poświęcona na planowanie i problem znika. Plus oczywiście funkcjonalna garderoba :)
UsuńPodoba mi się program. Szlifuj kreatywność, mieszaj ubrania i nauczaj prostego życia.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Indonezji.
Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.
UsuńBardzo ciekawy projekt, ja jestem raczej mało modowa i ubraniowa ;-) także podejrzewam, że spokojnie nie przekroczyłabym ilości ubrań ha ha
OdpowiedzUsuńJa jestem w ogóle niemodowa. Ubraniowa tak średnio. Muszę przyznać, że bardzo mnie to interesuje kto jaką ilość ubrań ma w szafie i jaką nosi na co dzień. Te różnice w naszych potrzebach są dla mnie fascynujące.
UsuńVery practical and nice daily outfits!
OdpowiedzUsuńThank You :)
UsuńBardzo ciekawy projekt :) myślę, że to dobry sposób na ułatwienie sobie codziennego życia, chociaż raczej nie dla mnie, bo pracuję w domu, więc nie mam rano problemu z tym co założyć do pracy :)
OdpowiedzUsuńTo fakt, mnie ten projekt bardzo pomógł w codziennym ubieraniu się. Po części zazdroszczę Ci tej pracy z domu. Może być ubrana nawet i w piżamę ;)
UsuńChyba wypróbuję twój pomysł :) zrobię sobie taką jesienną garderobę. Ale butów mam na ten okres mało, bo tylko dwie pary :D
OdpowiedzUsuńJa butów mam chyba ciut za dużo, ale noszę wszystkie więc co tam. Spróbuj, jak Ci się nie sprawdzisz to zmienisz.
UsuńFajny pomysł z tym projektem :) tylko nie wiem czy mam tyle ubrań w szafie :p
OdpowiedzUsuńo proszę, kolejna osoba, która ma mniej ubrań ode mnie. Jestem zaskoczona.
UsuńPamiętam jak czytałam post na pomysł na ten projekt; dlatego tym ciekawiej czytało mi się post w którym opisujesz swoje wrażenie po zakończonym projekcie. Przyznam,że cały koncept mi sie podoba i być moze sama zdecyduje się na jego wypróbowanie :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Miło mi czytać taki komentarz Spróbuj, to naprawdę fajne wyzwanie.
UsuńChyba policze sobie ile ubrań używam podczas powiedzmy miesiąca :D Bo wydaje mi się, że spokojnie dałabym radę z takim wyzwaniem. Ciekawe jednak, czy tylko w teorii wydaje mi się to takie łatwe :D
OdpowiedzUsuńW teorii wydaje się bardzo łatwe. W praktyce momentami bywa trudne, ale ja lubię wyzwania, więc była to też dla mnie jakaś motywacja. Poza tym chciałam sprawdzić jak będzie mi się funkcjonować z teoretycznie mniejszą ilością ubrań. Zaskakująco dobrze. Policz koniecznie te ubrania, możesz być bardzo zaskoczona. Ja potrafiłam cały miesiąc w jednych spodniach przechodzić...
UsuńBardzo intersujący minimalistyczny projekt.
OdpowiedzUsuńNie pracuję, więc chodzę raczej w tych samych ubraniach.
Pozdrawiam :)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam również :)
UsuńWhat a wonderful idea to take 333 project!
OdpowiedzUsuńI encourage this project :)
Thank You! I was a bit stressed out about this idea and sharing my clothes online. People can be mean and judgmental. But I am more than happy that I did!
UsuńZazwyczaj, gdy otwieram szafę mam klasyczny dylemat "w co się ubrać". Może takie wyzwanie uwolni mnie od porannych frustracji? Warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńMnie bardzo pomogło w tej kwestii i otworzyło oczy na ilość kombinacji ubraniowych, które mogę stworzyć. Ja przez kilka lat nosiłam w pracy nieestetyczny uniform i tak naprawdę nie zwracałam uwagi na to w co się ubieram. Jak mi zaczęło trochę bardziej zależeć na moim wyglądzie, no to nagle zrobił się z tego nie lada dylemat.
UsuńMyślę, że chodzenie w tym samym oszczędza trochę pralkę w której gromadzi się sterta ubrań :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hahaha, jest w tym jakaś logika :D
UsuńGood styles :-D
OdpowiedzUsuńThank You, I find myself to be very basic.
Usuńsuper projekt! teraz po przeprowadzce okazało się,że wzięlam z domu tylko połowę ubrań, reszty nie potrzebuję , nie tęsknię nawet;)
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzki wiele uczą, to fakt :)
UsuńTo prawda - mniej ubrań, to mniejszy problem z ich wyborem. Gdy pół życia temu objętość mojej szafy była o połowę mniejsza od obecnej, byłam też bardziej kreatywna, bo musiałam tworzyć coś z niczego i nieźle mi to wychodziło. Teraz, gdy staję przed szafą nie jęczę, że NIE MAM się w co ubrać, tylko że NIE WIEM, w co się ubrać, bo czuję się jak ten osiołek, któremu w żłoby dano. I też chodzę w kółko w tym, co lubię najbardziej, czyli we wszystkim, bo przez lata wypracowałam sobie jakiś styl i kupuję tylko ubrania z nim zgodne i pasujące do siebie nawzajem. Mój sposób na to, żeby żadna bluzka, spodnie czy żakiet nie były pokrzywdzone zbyt rzadkim noszeniem? Ubrania układam lub wieszam w szafie kolorami, od najjaśniejszych do najciemniejszych i zakładam kolejno - eliminuje to też problem prania, które robię raz w tygodniu, bo całotygodniową garderobą mogę wrzucić razem bez ryzyka, że coś zafarbuje. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twoje podejście i patent na uproszczenie prania. Ja mam w szafie dużo ukochanej przeze mnie czerni, więc też na ogół nie mam problemu z praniem. Ubrania również mam ułożone kolorami, aż przyjemnie jest na to popatrzeć. Dziękuję za komentarz, bardzo mnie to ciekawi jakie podejście do ubierania się mają inne osoby :)
UsuńTrzeba przyznać, że bardzo fajny projekt. Muszę go spróbować wprowadzić u siebie :)
OdpowiedzUsuńPolecam poczytać więcej na jego temat i spróbować. Nic się nie traci, a wręcz przeciwnie. A jak się nie spodoba to zrezygnować można zawsze.
UsuńWow, super pomysł na wyzwanie! Ja osobiście chyba bym nie dała rady. Jestem zakupoholikiem, a z minimalizmem też niewiele mam wspólnego. Pewna jednak jestem, że wyzwanei może wiele nauczyć. :)
OdpowiedzUsuńOczywiście wyzwanie to nie jest dla każdego i nie każdemu się przyda :)
Usuńwyzwanie mi się podoba i chciałabym tego spróbować, jak już pisałam na Twoim ig - sama miałam tak jak Ty, ciaglę chodzę w tym samym, czas to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńPolecam wypróbować ten projekt lub zrobić sobie miesięczną wariację na jego temat. Możesz też pokombinować z ubraniami, których nie nosisz i spróbować połączyć je z rzeczami, które nosisz non stop. W ten sposób można stworzyć nowe ciekawe zestawienia ubraniowe.
UsuńFajny projekt, muszę spróbować
OdpowiedzUsuńPolecam, można się sporo nauczyć i dowiedzieć o sobie.
Usuńja staram się ogarniać powoli swoją szafę i nie kupować ciuchów na zapas. Zrobiłam też porządki spore i jestem póki co zadowolona że mam mniej nienoszonych rzeczy:)
OdpowiedzUsuńTo super, miło się czyta takie komentarze. Ja ogarniam swoją od początku roku i jest coraz lepiej.
UsuńCiekawy projekt. Chyba nie będę robić tak często zakupów ubraniowych hihi...
OdpowiedzUsuńCzyżbym Cię zainspirowała do czegoś? Zaoszczędzone pieniądze możesz przeznaczyć na coś innego :P
UsuńLatem takie wyzwanie byłoby jak najbardziej dla mnie, udało mi się swoją letnią garderobę ograniczyć do rzeczy, które uwielbiam, a jednocześnie pasujących do siebie, więc w tym roku, jadąc na miesiąc wakacji, moje ubrania zajęły pół niezbyt dużej torby. Gorzej jeśli chodzi o jesień i zimę, tych w temacie sensownego skompletowania garderoby wciąż nie ogarniam;)
OdpowiedzUsuńU mnie najgorzej jest, było właśnie z latem. To jeszcze nie jest to co bym chciała jeśli chodzi o moją letnią garderobę, ale i tak jest o niebo lepiej niż było w zeszłym roku. Wydaje mi się, że z jesienią i zimą jest u mnie dużo lepiej, ale nadal sporo mam do ogarnięcia w tym temacie.
UsuńMożna chodzić w tak małej ilości ubrań, jak ktoś lubi taki minimalizm to czemu nie, u mnie to się nie sprawdzi więc nie próbuję, mimo, że mam dużo więcej ubrań to nie mam problemów z wyborem. Tu brakuje mi kolorów. Serdecznie pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńWiadomo, że są osoby, którym codzienne ubieranie się nie tylko przychodzi łatwo, ale też zawsze wyglądają wystrzałowo. I projekt ten nie jest im do niczego potrzebny. Niestety ja do nich nie należę :) A koloru nie ma, bo ja nie lubię kolorów. Akceptuję niebieski, zieleń khaki, czerwony i odrobinę różu od święta.
UsuńCiekawy projekt, muszę kiedyś spróbować :-)
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo gorąco.
UsuńThere were years when I wore the same dress for several weeks in a row. Of course, she washed it. But most of the time, I want variety. Thank you for a very informative post, I read it with great interest.
OdpowiedzUsuńI like your blog. I follow you (Readers). Please follow me back: beauty4fem.blogspot.com Glad to meet you, Victoria
Thanks, I'm happy that you liked it.
UsuńKiedyś mi się wydawało, że jest to niemożliwe ale teraz to chodzę chyba w połowie z tego hehe:D Super pomysł 💛🧡 Buziaczki!
OdpowiedzUsuńJa też mam teraz sporo mniej ubrań niż kiedyś i taki stan rzeczy mi zdecydowanie odpowiada.
Usuń33 sztuki to bardzo dużo, wbrew pozorom. Na zajęciach ze stylizacji uczyłam moje słuchaczki jak z 8 sztuk garderoby i 3 par butów, bez dodatków zrobić 60 stylizacji. Łączenie wzorów, tworzenie bazy, nauka lookbooków daję olbrzymią frajdę i uczy wykorzystywania tych samych ubrań w nowych odsłonach. Szafa kapsułowa jest nie tylko dla minimalistek, można też ją stworzyć w stylu boho czy rock.
OdpowiedzUsuńDziękuję, uwielbiam czytać takie komentarze. Sama bym chętnie poszła na takie zajęcia, bo z łączeniem wzorów mam trochę problem. Też tak uważam, że szafa kapsułkowa jest dla każdego, bo można ją stworzyć w takim stylu jaki nam odpowiada.
Usuń