Sprzątanie metodą KonMari - moje efekty po 3 miesiącach

Dzisiaj zapraszam was na post z serii po KonMari na temat mojego bałaganu, którego nadal nie mam. Minęły już ponad trzy miesiąc od momentu kiedy zakończyłam moje porządki za pomocą metody KonMari i niezmiennie jestem bardzo zadowolona z efektu. Jeśli ktoś nie wie o co chodzi, to zapraszam do mojego pierwszego posta na ten temat. Napiszę to raz jeszcze, bo ogromnie mnie to cieszy. Nadal mam porządek. Oczywiście nie super pod linijkę i nie cały czas. Jestem bałaganiarą i często gęsto mam kilka sztuk odzieży na fotelu, jakieś rzeczy porozkładane na biurku, kosmetyki czy kubek po herbacie. To jest absolutnie normalne, ponieważ dom jest od mieszkania. To nie wystawa muzealna. Ogarnięcie takiego typowego codziennego rozgardiaszu zajmuje mi nie więcej niż 10 minut. Ponadto nadal często odkurzam, wycieram kurze czy wykonuję inne tego typu prace domowe. Nie udało mi się ich bardziej polubić, nie mniej jednak preferuję funkcjonować w czystej przestrzeni pachnącej świeżością. Najważniejsze jest dla mnie to, że nie wróciłam do stanu sprzed moich porządków, który wyglądał jak pierwsze stadium hoardingu. W przeciągu tych kilku minionych miesięcy pozbyłam się jeszcze kolejnych rzeczy, między innymi 2/3 ubrań, które odłożyłam sobie do zastanowienia się oraz zrobiłam porządki na komputerze. Zostało mi jeszcze jedno pudło ubrań co do których miałam wątpliwości. Już ich nie mam, będę się tych wszystkich ciuchów sukcesywnie pozbywać. Patrząc na te porządki z perspektywy czasu jestem zaskoczona jak wiele rzeczy udało mi się skumulować na stosunkowo niewielkiej przestrzeni przeciętnego polskiego mieszkania.

Ubrania

W szafie i w komodzie mam porządek, ubrania są ładnie poukładane i jakoś nie robi mi się bałagan. Wyrobiłam w sobie nawyk składania mojej odzieży i odkładania jej od razu na miejsce. Początkowo myślałam, iż taki sposób przechowywania wymaga wiele zachodu, jednak to nie prawda. Dużo łatwiej jest utrzymać porządek trzymając ubrania poskładane w szufladzie. Buty też od razu chowam do podpisanych pudełek i pilnuję tego aby w przedpokoju trzymać jedynie trzy pary.

Kosmetyki

Nadal mam ich dużo, zdecydowanie więcej niż bym chciała. Ogólnie, nie kupuję już na zapas i nie szaleję na super promocjach. Co więcej w ogóle nie zwracam uwagi na promocje. Skusiłam się jedynie na ostatnią zniżką na kosmetyki do makijażu w Rossmannie. Czasem dostaję kosmetyki w prezencie, zwłaszcza na święta. Nie mniej jednak panuję nad tą kategorią, chociaż dojście do upragnionego przeze mnie stanu posiadania zajmie mi trochę czasu.

Książki i papiery

Wyrzuciłam 16 kg makulatury, która zalegała w rodzinnej piwnicy oraz pozbyłam się reszty która jeszcze gdzieś tam się pałętała w mieszkaniu. Reszta jest ładnie zorganizowana w segregatorach. Książki pozostały w stanie nienaruszonym i myślę, że tutaj nic się nie zmieni. W tej kategorii mam porządek.

Komono i przedmioty sentymentalne

W tej kategorii też mam porządek. Pozmieniałam trochę sposób organizacji niektórych przedmiotów, aby mieć do nich lepszy dostęp np. akcesoriów biurowych. Rzeczy o wartości sentymentalnej mają swoje miejsce w pudełku a zdjęcia w albumach.

A co z tym codziennym opróżnianiem torebki?

Tutaj jest różnie. Są takie tygodnie, że rzeczywiście codziennie po przyjściu z pracy opróżniam torebkę i odkładam wszystkie rzeczy na miejsce, a są takie, że robię to rzadziej. Za punkt optymalny przyjęłam opróżnianie torebki dwa razy w tygodniu i tego się trzymam, chociażby się waliło i paliło. Uważam to za bardzo dobry nawyk.